Dwie Armie, jak to było zapowiedziane jesienią, ponownie stanęły naprzeciw siebie. Heavy metalowy zespół Hunter, co już jest tradycją, odwiedził miasto Łodź aby zmierzyć się z rzeszą fanów, która szturmem ruszyła na Dekompresję w trzeci dzień wiosny.
Zanim jednak doszło do konfrontacji na scenie pojawił się polski zespół Dragon?sEye. Nie taki młody, bo na scenie od 1999, przyzwyczaił uszy publiczności do heavy metalowych dźwięków. Wokalista, którego barwy głosu nie powstydziłby się sam Rob Halford z JudasPriest, biegał po scenie zagrzewając wszystkich do zabawy. Prócz swoich kawałków takich jak Midnight Rider, DevilWoman czy Wysłannik Zła zagrali miedzy innymi cover Żelaznej Dziewicy The Trooper . Długowłosi muzycy z Dragon?sEye zostawili rozochoconą publiczność, podżegając ją do walki z nadchodzącą kapelą Hunter.
Zespół wkroczył na scenę zaczynając bitwę utworem RnR. Fani liczyli na większość utworów z najnowszej płyty, więc z olbrzymim entuzjazmem przyjęli nadchodzące zaraz Dwie siekiery czy Kostiana. Chłopaki z zespołu, mimo, że niemalże codziennie są w innym krańcu Polski, emanowali wręcz energią i byli w bojowej formie. To samo można było powiedzieć o fanach, którzy napierali na barierki, a i szalejący z tyłu w pogo nie byli gorsi. Obydwie Armie szły łeb w łeb, być może dlatego basista, Saimon, próbował innej taktyki: pokonywania przez rozśmieszanie kiedy wyskoczył na scenę w żółtej reklamówce z Lidla na głowie. Chłopaki ze Szczytna zaczęli bombardować publikę kawałkami z Hellwood. Zabrzmiał klimatyczny Arges, Straszniki Labirynt Fauna. Zaskoczeniem był dawno nie grany kawałek Fantasmagoria. Chwilę później fani Huntera zostali przeniesieni do nieco starszych albumów przez Freedom czy Siedem.Nic jednak nie wskazywało na to aby któraś ze stron opadała z sił. Zespół zastosował więc kolejny manewr, a mianowicie uraczył publikę mieszanką utworów: Sztandar, Kiedy Umieram, Wyznawcy, Inni, Armia Boga, PSI czy Rzeźnia Nr 6 miały zapewne za zadnie wprawić fanów w kompletny szał i tak zaiste się stało. Hunter zaczął miażdżyć, a ciosem ostatecznym miał być $mierci$miech. Szybka łupanka na perkusji w wykonaniu Daraya, gwałcące uszy dźwięki basu Saimona, skrzypcowe zagrywki Jelonka, zmiatające z pola bitwy riffy Picika czy mocny wokal Draka zaczęły wykruszać co poniektórych, lecz ci najsilniejsi zostali. Zespół zszedł ze sceny, pewien swojej wygranej, lecz publiczność nie poddała się tak łatwo. Wywołała zespół ponownie, a ten uraczył wszystkich jeszcze czterema mocarnymi ciosami. Samaelbył tylko wstępem aby za chwilę zza pazuchy chłopaków ze Szczytna wyskoczyłTrumian Show. Tutaj łódzcy fani popisali się wyjątkowo energicznym pogo, ruszyli w bój także przy T.E.L.I.. Bitwa mogłaby trwać w nieskończoność. Zespół zakończył bombardowanie publiczności spokojnym utworem O wolności, który pozwolił wszystkim odetchnąć.
Chłopaki pod koniec pozwolili fanom odetchnąć i nabrać siły na kolejne starcie. Bo przecież obydwie Armie rozstały się nie rozstrzygając pojedynku. Hunter cały czas jest w formie i pewnie jeszcze nie raz zadziwi fanów. Kto wie, może i nową płytą w tym roku.
Aneta Kotynia