?Nareszcie!?- chciałoby się rzec, gdy po dwunastu latach studyjnego milczenia światło dzienne ujrzał nowy album Kanadyjczyków, a wraz z nim setki okrzyków ?album roku?. Dość pochopny wniosek, jednak znając możliwości i poprzednie dokonania kapeli osąd ten może okazać się bardzo prawdopodobny. Luc Lemay pracował przecież nad krążkiem wystarczająco długo, a jego premiera przeciągnęła się między innymi przez problemy z wytwórnią. Lider grupy często pojawiał się w muzycznych mediach, a informował fanów głównie o swoich inspiracjach przy komponowaniu nowych utworów. Przy czym ten aspekt nieco wystraszył ?ortodoksyjnych? fanów death metalu, bo jak kapela będąca wzorem brutalnego i ciężkiego grania może szukać pomysłów w muzyce Porcupine Tree czy Opeth? Melodyjność nie idzie w parze z Gorguts, ale progresja i nagrywanie albumów tekstowo opartych na wybranym motywie już tak. Przyznam, że sam byłem nastawiony sceptycznie (tak jak i fani) do Colored Sands, ponieważ nie mogłem połączyć w myślach stylów wszystkich trzech kapel. W chwili obecnej, po wielokrotnym przesłuchaniu albumu, nie mogę oderwać się od niego, a przy tym zebrać szczęki z podłogi… CAŁOŚĆ
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.