Od jakiegoś czasu znamy dokładną rozpiskę występów w ramach tegorocznej edycji Hellfestu. Podczas trzech dni festiwalu wystąpi blisko 160 zespołów. Przy tak ogromnej skali wydarzenia, zaplanowanie występów tak, aby nie nachodziły na siebie koncerty zespołów reprezentujących podobny klimat jest nader skomplikowane. Tym bardziej, że na Hellfeście jednocześnie grają 3 spośród 6 scen. Jednakże tegoroczny plan godzinowy wypada o dziwo bardzo dobrze.
Gwiazdą pierwszego dnia (17 czerwca) będzie Rammstein. Fani, którzy zdecydują się zobaczyć koncert Niemców w całości, nie wezmą udziału w występach Testament i Sunn O))). Po głównym daniu, przed snem będzie trzeba wybrać pomiędzy The Offspirng, Converge a Abbathem. Co ciekawe, pierwszego dnia o godzinie 17:40 wystąpi nasz Vader. To nie jedyny polski akcent na festiwalu.
Sobotni wieczór to wybór między Twisted Sister a Napalm Death i Fu Manchu. Choć brzmienia to zupełnie odległe, to dla mnie wybór łatwy nie będzie. Reszta dnia wygląda raczej spokojnie i chyba najmniej imponująco spośród trzech dni zabawy. Miłym akcentem będzie występ legendarnego Glenna Hughes’a, który wystąpi o 13:35 na głównej scenie.
Niedziela należeć będzie do Black Sabbath, podobnie jak dwa lata temu. Szkoda, że w tym samym czasie zagra Paradise Lost i Puscifer, kapela, która rzadko kiedy występuje w Europie. Wcześniej jeszcze Ghost i Grand Magus, na których koncert czekam z niecierpliwością. Tego dnia usłyszymy również, m.in. Megadeth, Blind Guardian, Rival Sons, Kadavar i King Dude. O 16:45 wystąpi polska Mgła, zespół, o którym robi się coraz głośniej. No, i na główną scenę wpadnie Slayer. Szkoda że ta nazwa nie ekscytuje tak, jak przed laty.
Pełną rozpiskę koncertów z podziałem na dni znajdziecie tutaj.
