Na pierwszy weekend sierpnia, kiedy miała miejsce kolejna edycja Off Festiwalu, fani szeroko rozumianej muzycznej alternatywy czekali długo. Być może, tak jak ja ? cały rok. Choć tegoroczna edycja festiwalu, mniej mnie zachwyciła muzycznie niż poprzednia. Nadal uważam jednak, że odbywający się w pierwszy weekend sierpnia festiwal, jest jedną z najciekawszych muzycznych propozycji w naszej części Europy.
Off Festiwal to cztery sceny i kilkudziesięciu wykonawców występujących w ciągu każdego z trzech dni. W tym ogromie artystów jest co wybierać. Tym bardziej, że wśród dzięków płynących ze scen miesza się elektronika, gitarowy rock, jazz, ambient, hip hop, metal czy muzyka, której przynależność gatunkowa jest nie do określenia. Zawsze pojawiają się jakieś gwiazdy ? w tej roli wystąpili The Smashing Pumpkins, Godspeed You!… The Black Emperor i My Bloody Valentine ? ale przeważnie nie one stanowią o jakości Offa. Dla mnie najważniejsze jest poznawanie nowej muzyki. Przestałem więc szczegółowo zapoznawać się z programem przed festiwalem. Pojechałem z otwartym umysłem i gotowością na wszystko. No, prawie…
Nie zawiedli GY!TBE. Występ pełen pierwotnej, mistycznej niemal energii. Rodził podobne odczucia jak Swans sprzed roku. My Bloody Valentine zagrali piekielnie głośno, ale gdzieś w tym zgiełku gubiło się meritum. Powroty zespołów legend nie zawsze spełniają oczekiwania. MBV tych oczekiwań nie spełnił, przynajmniej koncertowo. Zagwozdkę miałem z The Smashing Pumpkins, kolejną długo oczekiwaną legendą. Choć zespół dwoił się i troił, aby zagrać dobry występ, to walczyć musiał z kompletną ospałością swojego lidera. Billy Corgan wyglądał tak, jakby przebywanie na scenie przez tą godzinę było dla niego katorgą.
Lepiej zaprezentowali się artyści mogący pochwalić się mniejszym statusem ale za to większym entuzjazmem. Semantik Punk i Furia, choć to kapele różne stylistycznie, dali przysłowiowego kopa, mimo, że ekipa Nihila pasowała do imprezy trochę jak kwiatek do kożucha. Porwali też amerykanie z Metz. Brutal Truth zagrali ciężko, jak na tą kawalerię przystało, jednak nie udało im się porwać widzów.
Wyjątkowo dobre wrażenie zrobił duet Rebeka, dając co prawda koncert w pełnym słońcu, jednak zgromadzili sporą publiczność. Interesującym, szamańskim klimatem czarował szwedzki Goat, jeden z najżywiej komentowanych zespołów tegorocznej edycji festiwalu. Girls Against Boys porwali przebojową, kpiącą energią twórczością.
Nie sposób opisać wszystkich koncertów przy tak bogatym programie imprezy. Tegoroczny Off należy zaliczyć do udanych, mimo, że dla mnie osobiście nie było „strzałów” takich jak Battles, Swans czy występ Moore’a z Sonic Youth w poprzednim roku. Z niecierpliwością czekam jednak kolejną edycję festiwalu, która odbędzie się w sierpniu 2014 roku.
tekst i zdjęcia: Igor Waniurski