Deep Purple 13.02.1014 Hala Arena Poznań – Kabaret Starszych Panów?

_DSC3346_filtered

Po wspaniałym występie scenicznych weteranów przyplątała się do mnie piosenka Kabaretu Starszych Panów:

Jak pan się trzyma!
Jak pan się trzyma!
To nie do wiary jak na ten wiek
Pana nie ima
Sie wcale zima
Pan jakby w jesień dopiero wbiegł!
Chce się
Przez te jesień
Równocześnie
Z panem biec.

Taaak, oni są jak ?Starsi Panowie? z klasą, z humorem i dystansem do tego co robią  Swoje już zrobili, tworzą dla przyjemności i rozruszania starych kości i aby młodziakom pokazać że wiek to rzecz względna.

_DSC3272_filtered

Deep Purple można jednak traktować  nie jak gwiazdy ,ale jak cenne „bibeloty” które od czasu do czasu warto odkurzać i przecierać pastą do renowacji, po prostu przypominać. Wszystko co Deep Purple ma juz za sobą to jedno , ale przeciez wydali nową płytę. Nie jest ona czymś przełomowym i odkrywczym , ale nie musi taka być. Utwory nie niosą treści i  przekazu, które trafiają w obecne gusta bo skłaniają ku refleksji, wymagają nieco ogłady, subtelnego poczucia humoru, a czasem wiedzy pozwalającej dostrzegać różnego rodzaju smaczki i niuanse. Taki zestaw kompetencji wymagany od jej słuchacza stawia to wydawnictwo na półce innej niż HITY ostatniego tygodnia, album jest zupełnie niedzisiejszy . I chociaż może nie ma się czemu dziwić, bo przedstawicieli pokolenia, którzy dysponowali odpowiednim gustem i otwartością umysłu na czyste rockowe granie, nie zostało już zbyt wielu a ich potomkowie wyposażeni we współczesne gadżety najczęściej machają na to ręką, zakładając słuchawki podłączone do odtwarzacza MP3. Nie ma komu udowadniać że prawdziwy instrument to głos, gitara czy klawisze, muzyka to nie ściana przetworników, komputerowych efektów,  wspomagania armią aranżerów i producentów muzycznych czy magików w studio.

_DSC3362_filteredMimo to, A MOŻE WŁAŚNIE DLATEGO poznańska Arena już dawno nie była tak wypełniona. Odpowiedź na pytanie o powód takiej frekwencji i nadal stałej obecności w mediach piosenek Deep Purple, tak samo zresztą jak piosenek innych super grup z tego pokolenia, jest prosta: nie chodzi tu o żadne mody retro, ale o nostalgię. Te piosenki ? mimo czynionych niekiedy prób ? nie nadają się do tego, by ilustrować nimi jakiś postmodernistyczny zwrot ku przeszłości. To nie była ani beatlemania ani rewolucja obyczajowa. Deep Purple był wtedy rzetelnym hard rockowym bandem grajacym z uczuciem i kunsztem wirtuozerii. Każdy z muzyków zasłynął pomysłem na dobry riff, tekst, melodię, czy hammondowe nieśmiertelniki. Teraz niestety często po obraniu współczesnej ?super produkcji? z otoczki ozdobników mamy żałosną namiastkę nieudolnej próby naśladownictwa z przeszłości.

Jeśli więc teraz zachwycamy się „Smoke on the Water” nie analizujemy siły i czystości głosu Iana Gilana , przede wszystkim dlatego, że ten głos i ta piosenka są jak pamiatka z odległej przeszłości. Jak pamiętnik znaleziony w zakurzonej skrzyni, jak powrót do przemycanej wręcz nielegalnie kultury popularnej w czasach PRL.

Ale wróćmy do koncertu.

Brytyjskie dinozaury hard rocka zawitały w stolicy Wielkopolski po raz czwarty. Nie pamietam czy wszystkie ale_DSC3447_filtered przynajmniej trzy, zagrali w poznańskiej Arenie. Hala nie zmieniła się od pierwszego razu ani trochę toteż nasze gwiazdy mogły sie czuć jak u siebie zwłaszcza, że to własnie tu odbył się ich pierwszy polski koncert w 1991 roku. Jak ten czas leci… Ci którzy oczekiwali na „Sometimes I Feel Like Screaming”, „Highway Star”, „When A Blind Man Cries”, „Pictures Of Home”, „Maybe I’m Leo”, „Woman From Tokyo” a zwłaszcza „Child In Time”mogli się poczuć zawiedzeni, ale od dawna wiadomo ,ze Ian Gilan nie wszytko jest w stanie zaśpiewać dobrze i z dawnym kunsztem.  To co usłuszeliśmy czwartkowego wieczoru było przecież ułamkiem tego , co zdązyli stworzyć przez blisko 45 lat swojej kariery.  Ostatnia płyta na tle całej dotychczasowej dyskografii prezentuje się bardzo wysmienicie a to głównie za sprawą doskonałego dopasowania do obecnej kondycji zespołu a przede wszystkim wokanych sił Iana. Now What?! Pokazuje ze Starsi Panowie nie odcinają kuponów od sławy i całkiem rażnie i wesoło przemierzają radiowe play-listy i deski wielkich  sal koncertowych ze świeżym repertuarem.

Starzy bywalcy koncertowi musieli  po prostu być na tym koncercie, młodych wciąż przyciąga ciekawość i ?legendarna? nazwa, jednych i drugich nie spotkał zawód.

_DSC3251Ja miałam okazję być w zeszłym roku na koncercie Purpli we Wrocławskiej Hali Ludowej. Już wtedy uznałam że to koncert-wydarzenie . Czy będą porównania? Nie, powiem wyłącznie tyle, że zarówno dzwięk jak i cała produkcja  były w obu przypadkachwręcz wzorcowo doskonałe, a kondycja zespołu i ewentualne jej potknięcia są wliczone w koncertowy repertuar. I tak Gillan, ma czas by zaczerpnąć 'tlenu’ między wokalnymi 'pompkami’ , które musi wykonać na odpowiednim poziomie, a  każdy z muzyków ma wkomponowane  w te przerwy swoje popisowe solówki. Wsparcia udzielają sobie wyśmienicie  ,karmiąc publicznośc wirtuozerią w bardzo zgrabnych sekwencjach. Bez zbędnych technicznych dłużyzn i niepotrzebnych karkołomnych fikołków. Ot solidna porcja łojenia na bębnach Iana Paica, gitarowo-klawiszowe konwersacje Steva Morsa i Dona Aireya, Rogerowo Gloverowe basowe monologi  oraz indywidualny, przez niektórych przyjety entuzjastycznie ,a innych lekko wprawiając w osłupienie popis solowy Dona , który tym razem , ze się tak wyrażę – przeleciał? historię fortepianowego dziedzictwa  zahaczając o Chopina , a na”Mazurku Dąbrowskiego” kończąc. Taki lokalny akcent miał zapewne być ukłonem w stronę polskiej wiernej publiczności, mnie osobiście na moment Hymnu Narodowego, przyznam, zamroził.

Koncert rozpoczęło klawiszowe intro, które w chwili kulminacyjnego, złowieszczo podkręconego napięcia, zwolniło_DSC3413_filtered białą kurtynę z logo ostatniego krążka ? fioletowy napis ?Now What ?!? . W chwilę potem na scenę dziarsko wkroczyli muzycy, Steve Morse z rozwianymi siwoblond włosami (najlepiej prezentujacy się fizycznie rasowy rockman), skromny Don, uśmiechnięty w charakterystycznej bandamce Roger i sam Ian, w swoim scenicznym rozwleczonym dresie. Na rozgrzewkę podano „Apres vous”, potem parę smakowitych kąsków „Into the Fire”,”Hard Lovin’ Man”, „Strange Kind of Woman”. I znów powrót do nowego repartuaru – „Vincent Price”, fantastyczny „Uncommon Man”. Potem niezwykły moment koncertu, poprzedzony kilkoma  zdaniami Gillana ze sceny w hołdzie, dla nie tak dawno zmarłego kolegi, Jona Lorda i utwór mu poświęcony „Above and Beyond”. Wyjątkowego nastroju dodały projekcje wizerunków nieodżałowanego mistrza na telebimach. Piękny to gest, pięknie przyjęty przez publiczność.  Wszystko zagrane z niebywałym entuzjazmem i należnym szacunkiem.

Publiczność przez cały koncert nieco zbyt mało rozedrgana, ale moze to jej słuszny wiek i już nie to zdrowie aby skakac i machać rekami. Moze nieco zbyt duzo szacunku, bo nie wypada sie wygłupiac przy takiej legendzie? Nawet w lot rozpoznawalne od pierwszych taktów „Smoke on the Water? czy „Perfect Strangers”, nie wywołały jakiegoś szczególnego zrywu ani na płycie ani w sektorach siedzących. Było po prostu dobrze, jedni lekko się kołysali, inni spiewali, inni z zamknietymi oczami przenosili sie zapewne w czasy młodości. Nie było szału, ale była radość i moc bijaca ze sceny w kierunku publiczności i na odwrót.

Koncert trwał niespełna dwie godziny. Czy wizerunek zespołu z okładki „Deep Purple In Rock” nie stracił na ostrości? W utworze „Into The Fire” absolutnie nie!   W brawurowym „Hush”  na bis, też nie czułam upływu czasu. Moze nieco przypudrowana wersja  „Black Night”, ale nie byłabym sprawiedliwa gdybym nie dała 5 gwiazdek na 5 mozliwych. Tak, to był wysmienity wieczór od przystawek począwszy a na deserze  kończąc.

Muszę wspomnieć,że rolę przystawki pełniła rodzima CHEMIA. Przed tym występem słyszałam  sporo róznych opinii na temat, a  że nierówni, a ,że jacyś niezgrani i w ogóle długa droga przed nimi. Dementuję plotki, grupa mimo tak dużego stresu jakim niewatpliwie był wystep przed Purplami , może datę  13.02.2014 z dumą wpisać do portfolio. Nie ma co zbyt długo gadać, najważniejsze jest to ,że ?chemia? pojawiła się miedzy nimi i publicznoscią, bo muzycznie juz wiedzą co im w duszach gra. Jakbym miała się czepiać, dodałabym nieco więcej solówek. Panowie dajcie sobie swobodę,więcej zaufania i … powietrza, będzie jeszcze lepiej!

Czy pójdę na kolejny koncert Deep Purple? Zdecydowanie tak i wszystkim innym też to radzę, bo:

Wesołe jest zycie staruszka

Wesołe jak piosnka jest ta!

Tekst i zdjęcia: Justyna 'justisza’ Szadkowska

cała galeria: http://fotojustisza.blogspot.com/search/label/Deep%20Purple