Retrospective – Lost In Perception

retrospective Na Leszczyńską grupę a właściwie jej skromną reprezentację trafiłam wracając z koncertu GOD IS AN ASTRONAUT. Okazało się, że sympatyczni i niesamowicie otwarci młodzi kompani od piwa  są muzykami i na dodatek mają koncert za kilka dni w Poznaniu. Nie pozostało mi nic innego tylko być tam i zapoznać się z ich repertuarem od razu na żywo.  RETROSPECTIVE  dali dojrzały, wspaniały koncert. Ja robiłam im zdjęcia oni obdarowali mnie płytą. 


RETROSPECTIVE to nie są debiutanci w 2007 wydali EP-kę zatytułowaną  ?SPECTRUM OF THE GREEN MORNING?.  Rok później 2008  pełnowymiarowy album ?STOLEN THOUGHTS?.

Nowa zatytułowana  ?LOST IN PERCEPTION” premierę miała pod koniec 2012 roku. Zagubieni we własnej świadomości? Sprawdźmy. Zanim wrzuciłam płytę do odtwarzacza dokładnie obejrzałam to piękne wydawnictwo. Grafika  fińskiego artysty Olli-Pekki Jauhiainena intryguje na tyle by obawiać się czy równie finezyjną zawartość usłyszymy z głośników.
Pierwszy utwór i już wiem , że jeśli tak będzie brzmieć cała płyta to udało sie im oddać całą magię brązowo-buro-rudej plątaniny dymu i cieczy, ulotnych pajęczych nitek z wyzierającymi z nich ludzkimi postaciami na okładce. Poziom histerii w głosie wokalisty bardzo przypomina mi frontmana niemieckiej grupy SYLVAN – MARCO GLÜHMANNA, choć kompletnie różnią się w barwie i skali to podobieństwo ekspresji jest uderzające. Jest i odrobinę GALAHAD w brzmieniu , choć nie ma tak charakterystycznych dla nich rozkręcających sie warstw elektroniki, w zamian mamy piękną ścianę gitarowych nienarzucających sie popisów i lekkie wyciszenia fortepianowych zakończeń utworów. Muzycznie można by pokusić się o wyłapywanie wyraźnych podobieństw ze stylistyką rodzimego RIVERSIDE, czy wreszcie świeżo zabłysłej w mediach formacji TUNE (tu bardziej w barwie wokalnej), ale czy  wyskubywanie podobieństw i udowadnianie kapeli skąd czerpie i co zapożycza, oraz od jakich mistrzów się uczy jest miarą jakości ich dokonań czy ich przyszłego sukcesu? Nie sztuka zerżnąć z czyjegoś dorobku, zerżnąć dobrze to już sztuka, zważywszy, że wszystko juz było i nie ma kolejnych Ameryk do odkrycia, mamy już tylko przed sobą pole do popisu wyłącznie cofając się do przeszłości biorąc na swój użytek wielorakie fragmenty zszywając z tego mniej lub bardziej udany ?patchwork?. Zespół nie kryje, że to robi, sama nazwa o tym mówi .

 

Retrospekcja to w utworze epickim oznacza przywołanie wcześniejszych wydarzeń przez bohatera bądź bohaterów. Tak właśnie pojmuję muzykę tej młodej kapeli. Retrospekcji można dokonać w mowie zależnej  lub niezależnej albo właśnie w treści muzyki i jej stylistycznej zawartości.      Zastosowana aby zwolnić tempo, cofnąć się do przeszłości, przypomnieć wcześniejsze wydarzenia, tak aby słuchacz mógł sobie dokładniej wyobrazić i zrozumieć okoliczności tego, z czym ma do czynienia teraz jako finalnym produktem.   Przypomnijmy sobie jak fantastycznie działa ta formuła w fenomenalnych filmach ZAGUBIENI oraz w INCEPCJA.  Ale wróćmy do płyty.

 

Brzmi ona niezwykle ciekawie i wciągająco, przekonująco i niebanalnie. Czy mam już ulubiony kawałek? Nie. Cała płyta jest jednym kawałkiem. Jeden się kończy i następny juz go uzupełnia, nie ma jakiś zwrotów akcji, drastycznych zmian rytmu czy nastroju. Zaczynając od ?Końca Zimowego Letargu?… z którego wcale nie miałabym ochoty wyjść.  Raczej powiedziałabym, że taki letarg niech sobie trwa w najlepsze. Mogę podczas niego wpaść w ?Wielką Czarną Dziurę?, by zaraz potem jak ?EGOISTA? samotnie zjeść podwójny ?Lunch?. Bacznie obserwować czy aby na pewno ?ich? Historia Zaczyna się Teraz? i czy ?Zmieni Jutro? , albo czy na ?Muzycznym Lądzie? jest ?Ocean Drobnych Zwątpień?. Póki co dajmy się ?Wchłonąć  Zielonej Otchłani Dźwięków? z tej naprawdę świetnej płyty.

  

Choć muzyka jest mroczna i dość depresyjna to akurat zimowa pora jest jak najbardziej właściwa. Jest sporo zapatrzenia w siebie i przestrzeni na słuchanie własnych myśli.  Tak jak wspomniane filmy album wymaga ciszy i skupienia. Trzeba go poszukać w głębi siebie i wymyślić dla każdego utworu własną interpretację, bo nie można się po prostu po wysłuchaniu zabrać za sprzątanie lub wyjść do sklepu po piwo. Ja siedziałam w pokoju przy świecy zastanawiając się co poruszyło mnie w tej płycie najbardziej. Jej spójność, ciekawy intrygująco charakterystyczny wokal, gitarowe przestrzenie czy prostolinijnie by nie powiedzieć lekko naiwnie prowadzone klawisze i zamykający całość bas i perkusja, daleka i jakby odsunięta. Dodatkowe smaczki wokalne w żeńskim wydaniu jak lekki sos malinowy na wytrawnym pachnącym ostrymi przyprawami pierniku, z prawdziwym miodem i ciemnym piwem…
Oni umieją grac, umieją śpiewać, komponowanie i pisanie tekstów też jest na najwyższym poziomie, nie wiem czy zrodzone to w bólu i trudach zmagań całego zespołu, bo nie znam ich osobiście wszystkich. W tej muzyce ból i trudy egzystencji zdają się być wręcz namacalne, ale czyż inteligentni ludzie nie maja tego na co dzień ? Nasi młodzi artyści tylko nam to cudownie zagrali i ubrali w przepięknej urody okładkę. Teraz chętnie dzielą się swoimi przemyśleniami na te tematy, z coraz szersza widownią.
Podobno nie lubią jak szufladkuje się ich muzykę, wiec może stworzymy im ich własny styl? Co powiecie na rock retrospektywny?

Niech ten zimowy letarg trwa dopóki ciepłe promienie słońca nie obudzą mnie w środku wiosny. Do zobaczenia na koncertach!

The end of a winter lethargy

Huge black hole

Egoist

Lunch

Our story is beginning now

Tommorrow will change

Musical land

Ocean of a little thoughts

Swallow the green tones

 

justisza