Hipgnosis – Relusion

Krakowska formacja Hipgnosis ma na swoim koncie dwa albumy studyjne w swym 8 letnim istnieniu. ?Relusion? zespół wydał w pięknym digipacku w 2011 roku. Tytuł albumu jest połączeniem słów ?religion? oraz ?delusion? (z ang. „złudzenie?). Inspirowany jest książką ?Bóg urojony? Richarda Dawkinsa, ateisty. Całość materiału stanowi koncept mówiący o uwolnieniu umysłu ze starych schematów.

Wspomniałem o wydaniu ? te jest kapitalne; rozkładany digipack z ilustracjami Tomasza Sętowskiego, w środku rozkładana okładka, a z tyłu niektóre teksty i opisy utworów: z książki Dawkinsa lub wypowiedzi osób, np. Alberta Einsteina.

Ogólnie rzecz ujmując, jeśli nie słuchaliście nigdy wcześniej Hipgnosis, to reprezentuje on rock progresywny z krautrockiem i wpływami muzyki elektronicznej. W tym albumie mamy do czynienia z genialnie przemyślaną muzyką z wieloma psychodelicznymi eksperymentami, improwizacjami, szczególnie elektronicznymi. Syntezatory i klawisze pełnią tu jedną z głównych ról w budowaniu nastroju; usłyszymy też tu niezłe solówki gitarowe w wykonaniu Prince?a Olo, brzmiące ?gilmourowo?, albo bardziej „hackettowo”. Natomiast na przykład w utworze Cult of Cargo świetnie ?chodzi? sekcja ? bardzo dobrze zostały zmiksowane: bas i perkusja. Brzmi to wyśmienicie. Główna linia wokalu należy do KuL, wokalistki o bardzo atmosferycznym głosie, świetnie wpasowującym się w styl zespołu.

Płyta ?Relusion? to sześć kompozycji, trwających łącznie 72 minuty. Pierwszy na płycie jest rozbudowany, epicki Cold. 19-minutowy długas ze smacznymi pasażami klawiszy i syntezatorów. Cult of Cargo opowiada o kulcie Cargo, który podobno występował w kliku miejscach: głosił, że pewnego dnia wraz z apokalipsą pojawi się jakiś mesjasz, który dostarczy swym wyznawcom cargo. To utwór z ostrzejszymi fragmentami, kojarzącymi się trochę z Porcupine Tree.

Trzeci numer Dr What to już krótszy, progresywny song z fajnym groove?em. W booklecie zespół posłużył się cytatem Alberta Einsteina: ? (?) Gdybym jednak musiał znaleźć w sobie coś, o miałoby aspekt religijny, to byłaby to bezgraniczna fascynacja strukturą świata, jaką ukazuje nam nauka?. Po refrenach w Dr What pojawia się świetna melodia z klawisza.

The Garden jest ciekawą kompozycją instrumentalną, najkrótszą na płycie, a po niej mamy mojego faworyta, tytułowy Relusion z ?gilmourowsko-hackettową” solówką i wspaniałym wokalem. 🙂  Świetna kompozycja… Na koniec czeka na nas utwór jeszcze dłuższy od openera albumu – Large Hadron Collider, trwa ponad 22 minuty. Do połowy to takie melancholijne, psychodeliczne granie, coraz bardziej rozbudowujące się, aby w 10 minucie rozkręcić się, rozwinąć i dalej skończyć niskimi, jakby smykami.

O takiej muzyce ciężko się pisze. Kompozycje są tak rozbudowane, że może zabraknąć przymiotników do opisywania każdej z poszczególnej, interesującej części.

Po przesłuchaniu jej przypominamy sobie, że to POLSKI zespół, a to bardzo satysfakcjonujące.

Bardzo dobry album. Zachęcam poświęcenie mu czasu.

 

Łukasz Krawiec